Recenzja #14: Echo - Thomas Olde Heuvelt

Cześć!

Pierwsza majowa lektura już za mną więc niezwłocznie przybywam ze świeżutką recenzją. Dzisiaj chcę opowiedzieć Wam o książce z gatunku, po który sięgam bardzo rzadko, choć w okresie liceum zaczytywałam się w powieściach jej mistrza, jakim jest Stephen King. Chodzi oczywiście o horror. Poza wspomnianym Kingiem ciężko jest chyba wskazać innych popularnych autorów, choć koneserzy gatunku szybko rzucą tu zapewne nazwiskami Mastertona, czy Koontza. Cała trójka to już jednak prawdziwi wyjadacze na literackiej scenie. Ja dziś chcę zapoznać Was z nowym, młodym autorem z Holandii, którego książki są polecane przez króla Kinga, ale i George’a R.R. Martina. Pozwólcie, że zaprezentuję Wam Thomasa Olde Heuvelta.

~

Thomas Olde Heuvelt (rocznik 1983) to niderlandzki autor horrorów, którego niebanalna powieść o czarownicy zatytułowana "Hex" odbiła się szerokim echem na świecie i została przetłumaczona na ponad 20 języków. Ptaszki ćwierkają, że na jej podstawie ma powstać serial, co bardzo by mnie ucieszyło, bo przy książce bawiłam się naprawdę dobrze, choć nie była ona całkowicie pozbawiona wad (więcej o moich odczuciach po lekturze przeczytacie tutaj).

"Echo" to pierwsza powieść autora napisana po sukcesie "Hex". W posłowiu Heuvelt wspomina o tym, jak ciężko pisało mu się tę książkę i jak ogromną presję czuł, aby przynajmniej powtórzyć swój sukces. Powieść jeszcze przed premierą  została sprzedana do innych krajów, więc walka toczyła się o wysoką stawkę. Koncept na tę historię jest kompletnie inny niż przy "Hex", niemniej jednak wciąż jest niebanalnie.

Zapraszam do mojej recenzji.

Nie mówimy o Maudit

Książka zaczyna się bardzo niepokojąco. Oto młoda dziewczyna znajduje się sama w górskiej chacie. Za oknem panuje burza, dość typowa dla tego regionu, ale tym razem wyjątkowo niebezpieczna i gwałtowna. Julia, bo tak na imię dziewczynie, wybudza się nagle z płytkiego snu. Jest na siebie zła. Brat prosił ją, aby nie zasypiała aż do jego powrotu. Poirytowana na samą siebie, wychodzi z pokoju do toalety. Tu zaczyna się dla niej koszmar. Pierwsze piętro chaty wypełniają sylwetki obcych jej osób. Zdają się nie poruszać, jednak kiedy Julia się odwróci lub choćby mrugnie, postacie błyskawicznie poruszają się w jej kierunku. Dziewczyna jest przerażona, próbuje uciekać, dzwonić do brata, ale my od początku wiemy, że jej zmagania spełznąć muszą na niczym…

Tak rozpoczyna się "Echo", historia opowiedziana z kilku perspektyw. Jej głównymi narratorami są jednak Nick oraz Sam. Młodzi mężczyźni tworzą szczęśliwą parę. Mieszkają w Holandii, na poważnie myślą o wspólnej przyszłości. Życie wydaje się sweet like cinnamon, jak śpiewała Lana Del Rey. Niestety, sielanka nie trwa długo. Nick jest zapalanym wspinaczem wysokogórskim. Podczas wypadu w Alpy ze swoim partnerem wspinaczkowym Augustinen chłopaka oczarowuje góra, o której nie wspominają żadne przewodniki. Piękna, majestatyczna Maudit. Nick i Augustin decydują się dla niej zmienić swoje plany i wyruszają na jej szczyt. Na górze coś się jednak dzieje…

Sam dostaje dramatyczną wiadomość, która wstrząsa jego światem. Potwornie okaleczony Nick został przetransportowany do szpitala, Augustine zaś zginął w trakcie wyprawy. Mężczyzna natychmiast wyrusza do swojego ukochanego, aby być przy nim i jego rodzinie w tym tragicznym czasie. Coś jest jednak nie tak. Wokół Nicka zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a on sam zachowuje się co najmniej niepokojąco. Czy aby na pewno jedynym, co ten wziął z góry, był odłamek skały? A może chłopak z Maudit przyniósł coś jeszcze?

Opętało cię?

Wspominałam już o tym, że Thomas Olde Heuvelt dał się poznać w "Hex" jako autor pełen niebanalnych pomysłów i nietypowo prowadzonej fabuły. Tak jest i tym razem. "Echo" jest historią o opętaniu i nawiedzeniach, ale daleko jej do oklepanych motywów, znanych z innych powieści lub filmów. Przede wszystkim wyróżnia tę książkę to, kto – lub co – opętuje oraz jak przebiega cały ten „proces”.

Staram się opisywać to trochę naokoło, bo dochodzenie do prawdy oraz czytanie o pogłębianiu się szaleństwa głównego bohatera daje mnóstwo frajdy, ale też mrozi krew w żyłach. Ja nie byłam w stanie czytać tej książki wieczorami, kiedy siedziałam sama w domu, bo czułam autentyczne ciary strachu na skórze, a po samym prologu ciężko było mi zasnąć i bałam się w nocy wyjść z łóżka, żeby iść do łazienki. Uwierzcie mi – tak to ja często nie mam!

Pewnym przełamaniem konwencji są tutaj rozdziały pisane z perspektywy Sama. Wyróżnia je bowiem ogromna ilość czarnego humoru, żartów sytuacyjnych, a nawet abstrakcyjnych dla fabuły wydarzeń, jak totalne skupienie się bohatera na popularnych piosenkach ery disco w trakcie dziania się „czegoś”.

Ta inność stylu Heuvelta, jego „dziwność” oczywiście może mocno wpłynąć na to, jak odbierzecie jego powieści (bo to samo spotkacie również w "Hex"). Pozwolę sobie zatem nadmienić, że jeśli tamta książka autora nie przypadła Wam do gustu, to z tą będzie raczej podobnie. Chociaż różniące się od siebie znacząco fabułą, to jednak obie te lektury charakteryzuje widoczność stylu Heuvelta, jego zabawa konwencją i zamiłowanie do igrania z czytelnikiem. Zauważyłam, że obie jego książki, które miałam okazję czytać, mocno pokazywały, że ta nadprzyrodzona siła, to „zło” gdzieś się czające, tak naprawdę nie jest stricte odpowiedzialna za to, co dzieje się z bohaterami. Ukierunkowuje ich na coś, owszem, ale wciąż to oni w jakimś sensie podejmują swoje decyzje i czynią to, co czynią.

To były plusy. A teraz skupmy się trochę na tym, co niestety nie zagrało zbyt dobrze.

Jak (nie) kończyć książki

Kojarzycie takiego autora jak Riley Sager? Jest o nim całkiem głośno w światowych, ale i naszych rodzimych bookmediach. Jego kryminały zbierają mieszane opinie, ale w wielu recenzjach pojawia się jeden i ten sam zarzut, a mianowicie – pisze ciekawie, dobrze prowadzi fabułę, a potem dochodzi do zakończenia i jest klops. Dokładnie to samo można powiedzieć o prozie Thomas Olde Heuvelta.

To, jak buduje on napięcie w swoich książkach, do jakich emocji doprowadza czytelnika to bajka (przerażająca, bo w końcu pisze horrory, ale jednak bajka!). Tymczasem zakończenia jego powieści są jak gorzki orzech w słodkim torcie. Niesmaczne, niefajne i niemile widziane.

Niestety, na tę samą przypadłość cierpi i "Echo". Bardzo ciekawa historia, przemyślana, z interesującymi bohaterami, niebanalna…ale zakończenie. Ja wiem, że to rzecz mocno subiektywna i raczej nie powinno klasyfikować się jej jako jednoznacznie dobrej lub złej, ale poziom abstrakcji, w jaki tutaj wchodzimy, jest dla mnie tym niesmacznym orzechem w pysznym torcie.

Nie chcę pisać spoilerowo, więc wspomnę tylko, że tym, co tak bardzo mi się tu nie spodobało, były wydarzenia, które działy się mniej więcej od momentu, kiedy Sam dociera do chaty w trakcie burzy. Jakoś to wszystko, co dzieje się później, nie trzyma mi się kupy. Teoretycznie jesteśmy do tego przygotowywani przez całą książkę, ale kiedy dochodzi do kulminacji tego wszystkiego, ja mam w głowie tylko trzy literki – wtf?

Jeżeli ktoś z Was będzie chciał spoilerowo dowiedzieć się, co mi się tak nie podobało, to dajcie mi znać na Instagramie i wtedy bez żalu…wyleję żale😅


PODSUMOWANIE

6.75/.10

 👍

Ciekawa książka, niebanalne pomysły, fabuła i sporo żartu sytuacyjnego sprawiają, że Thomas Olde Heuvelt jest jednym z tych autorów, którego poczynania na światowym rynku bacznie śledzę.

Horror o wypadzie w góry brzmiał może trochę oklepanie, ale okazał się być historią pełną zwrotów akcji i zaskoczeń. Miałam autentyczne ciary, a prologu nie byłam w stanie czytać późnym wieczorem, bo się bałam.

Interesujący bohaterowie, niepozbawieni ludzkich cech. Wydają się być postaciami z krwi i kości, co tylko potęguje uczucie strachu, kiedy…no, dzieją im się różne rzeczy.

Nie podobało mi się zakończenie i to za nie brutalnie ucinam gwiazdki. Druga książka Heuvelta, którą czytałam i druga, w której zakończenie było w moim osobistym rankingu bardzo mocno meh. Niemniej jednak czekam w napięciu na kolejną jego powieść, która pojawić się ma na polskim rynku już niedługo i na pewno będę czytać.

Polecajka ode mnie, choć na sto procent sporo osób się od niej odbije, bo autor pisze dosyć specyficznie i nie każdemu tak prowadzona fabuła oraz bohaterowie przypadną do gustu.

~

"Echo"

autor: Thomas Olde Heuvelt

tłumaczenie: Ryszard Turczyn

wydawnictwo: Albatros