Recenzja #7: Trzej muszkieterowie - Aleksander Dumas
Dzień dobry!
W ten niedzielny poranek przychodzę do Was z kolejną recenzją. W marcu mam już za sobą kilka naprawdę dobrych książek, ale o moich wrażeniach z ich lektury przeczytacie na Lubimy Czytać oraz Goodreads. Gorąco zachęcam Was do zajrzenia na moje profile, aby być na bieżąco z moim książkowym życiem. Śmiało dodawajcie mnie do znajomych, bo chętnie będę też czerpać inspiracje od Was. Kto wie, może to na Waszych wirtualnych półkach znajdę moją nową ulubioną książkę?Jeśli macie ochotę jednak na moją
dłuższą opinię, to dziś mam dla Was recenzję jednego z najpopularniejszych
klasyków na świecie; książki, która od momentu swojego pierwszego wydania w 1844
zachwyca rzesze czytelników. Proszę Państwa, przed Wami "Trzej
muszkieterowie".
~
Notka biograficzna
Dla porządku zacznijmy od krótkiej
historii samej książki. Jak już wspomniałam we wstępie, została ona wydana w
1844 roku. Jej autorem był Aleksander Dumas, popularny francuski dramatopisarz
oraz autor powieści historycznych i przygodowych. Jego opowieść o muszkieterach
szturmem zdobyła serca francuskich czytelników, rozsławiając trend w
literaturze, jakim było osadzenie opowieści fikcyjnej postaci w prawdziwej,
udokumentowanej historii. Dziś nazywamy je powieściami płaszcza i szpady.
W opracowaniach twórczości Dumas
możemy natknąć się na informacje, czym inspirował się autor oraz na kim
wzorował sylwetki głównych bohaterów swojej powieści. I tak, zaczątkiem
opowieści o muszkieterach miały być pamiętniki Charlesa de Batz-Castelmore. Był
on szlachcicem oraz – a jakże – muszkieterem, który pełnił funkcję generała, a
z rąk Ludwika XIV otrzymał tytuł marszałka polnego. Dzielny wojak zginął w
trakcie trwania wojny francusko-holenderskiej, ale pozostawił po sobie zapiski,
w których inspiracji dla swoich powieści szukali różni autorzy, w tym właśnie
Dumas. To właśnie de Batz-Castelmore jest pierwowzorem D’Artagnana.
"Trzej muszkieterowie" nie
są jednak skończoną historią, a jedynie początkiem trylogii o tym samym tytule.
Już bowiem w rok po premierze powieści zaczynają ukazywać się pierwsze odcinki jej
kontynuacji zatytułowanej "Dwadzieścia lat później", a od 1847 zamknięcia
cyklu "Wicehrabia de Bragelonne".
Jeden za wszystkich, wszyscy za
jednego!
Akcja powieści rozgrywa się w pierwszej
połowie XVII wieku we Francji, choć razem z bohaterami odwiedzamy również
Anglię. Królem Francuzów jest Ludwik XIII, ale władzę w kraju sprawuje tak
naprawdę potężny kardynał Richelieu, którego lęka się sama rodzina królewska,
zwłaszcza zwaśniona z nim królowa Anna Austriaczka.
Młody Gaskończyk, d’Artagnan, wyrusza
do Paryża, aby spełnić ogromne marzenie każdego szlachetnie urodzonego
mężczyzny – zdobyć wieczne uznanie i sławę, która wychwalać będzie jego honor.
Korzystając z protekcji kapitana muszkieterów de Tréville’a, a także ze swojego
(nie)szczęścia do kłopotów d’Artagnan szybko nawiązuje przyjaźń z trójką
wybitnych muszkieterów – Atosem, Portosem i Aramisem. Panowie stoją za sobą
murem w każdej sytuacji, dzielnie stawiają czoła każdemu, kto jakkolwiek uchybie
godności któregoś z nich oraz…oddają się podziwianiu – i nie tylko – pięknym kobietom,
do czego zresztą za chwilę jeszcze w tej recenzji wrócę.
Jako żołnierze króla Ludwika,
muszkieterowie co rusz walczą na śmierć i życie z protegowanymi kardynała.
Splotem przypadków jednak na dzielnych wojaków czekać będą wyzwania znacznie
groźniejsze niż grupka wrogo im nastawionych żołdaków. Zbliża się wojna, a d’Artagnan,
Atos, Portos i Aramis zostaną wciągnięci w jej wiry. Pytanie tylko, co jest
bardziej niebezpieczne – bitwy toczone z Anglikami, czy pewna tajemnicza
kobieta zwana przez wszystkich Milady?
Panom już dziękujemy
Przejdźmy do tego, co bardzo mi w tej
książce nie zagrało. Nie określam tego może mianem mankamentów powieści, bo
rozumiem, że ta została napisana już prawie 200 lat temu i jest zwyczajnie
dziełem swoich czasów, ale z perspektywy czytelnika anno domini 2024 jest to dla
mnie ciężko strawne.
Po pierwsze nasi piękni muszkieterowie
są bardzo daleko od ideału mężczyzny, a ich pojęcie honoru momentami mocno
rozmija się z tym, jak ja go postrzegam. Piję tu konkretnie do postaci Portosa
i d’Artagnana. Jeżeli czytaliście książkę, to pewnie doskonale wiecie, co mam
na myśli, ale już tłumaczę niewtajemniczonym.
W życiu wszystkich naszych panów
muszkieterów ważną jego cześć stanowią kobiety. I myliłby się ten, kto
sądziłby, że zapewne chodzi tu o krystaliczną miłość. Ha, terefere. Nasi panowie
okazują się bowiem mocno interesownymi bestyjkami, a ich miłość jest ulotna
bardziej niż suchy liść niesiony jesiennym wiatrem. Portos bez żenady wchodzi w
relację ze starszą od siebie daleką krewną i nie próbuje nawet ukrywać, że
chodzi mu o coś więcej niż majątek, który znajduje się w posiadaniu owej damy.
Ba, dzielny muszkieter bezpośrednio mówi nawet o tym samej zainteresowanej, ale
ta albo nic sobie z tego nie robi, albo w swojej dość żałosnej miłostce zdaje
się tego nie zauważać.
D’Artagnan z kolei zakochuje i
odkochuje się szybciej, niż Wy jesteście w stanie przeczytać to zdanie. A
nawet, kiedy już wydaje się, że zasmakował prawdziwego uczucia, to ono nie
powstrzymuje go przed wchodzeniem w intymne relacje z innymi kobietami. Ba!
Wiedziony sobie znanym większym celem wykorzystuje miłość, którą żywi do niego
pewna niżej usposobiona dziewczyna i – co można wywnioskować z kontekstu – spędza
z nią wyjątkowo upojne momenty, wiedząc o tym, że dla niej jest to coś ważnego
i niezwykłego, gdzie dla niego wręcz przeciwnie. Strasznie mnie to zaskoczyło,
bo gdzieś w mojej świadomości krążyła myśl, że "Trzej muszkieterowie"
są opowieścią o prawości, sprawiedliwości i dobrych mężczyznach, tymczasem
uczciwość i prawość naszych młokosów to rzecz zmienna i płynna.
Sporym minusem było też dla mnie
ukazanie kobiet w tej historii. I może nawet nie powinno mnie to dziwić, bo
zauważyłam, że praktycznie każda książka, którą czytałam, a która wyszła spod
pióra mężczyzny przed 1920 rokiem, ukazuje płeć żeńską jako albo postacie
skrajnie złe, często biedne i nieatrakcyjne, albo jako bezmózgie aniołki z
zerowym charakterem, ślepo zaślepione miłością, piękne, śliczne i powabne. W "Trzech
muszkieterach" taką femme fatale jest Milady (choć trzeba to uczciwie
oddać autorowi, że ze wszystkich pań opisanych w książce tylko ta jest dobrze
skonstruowana i ciekawie czyta się sceny z jej udziałem), zaś aniołeczkami są
wszystkie pozostałe panie, z nudną jak flaki z olejem Konstancją na czele.
Wszyscy mężczyźni rozgrywają paniami
na prawo i lewo, traktują je jako swoje zabawki lub sponsorki. Uczucia względem
nich za każdym razem wydają się co najwyżej platoniczne, gdzie od nich wymagana
jest bezwzględne oddanie, miłość, poświęcenie i służalczość. Doprawdy, nie wiedziałam,
że słynni "Trzej muszkieterowie" zestarzeli się tak fatalnie!
Czy było warto?
Nie będę ukrywać, że bardzo zależało
mi na tym, aby zmierzyć się z tak monumentalnym klasykiem, jakim są "Trzej
muszkieterowie". Bohaterowie z tej powieści są od lat stałym elementem
kultury i popkultury, więc chciałam mieć rozeznanie w tej historii, ale i
wyrobić sobie swoje własne zdanie o książce, a nie bazować ciągle na opiniach innych.
Będę z Wami szczera, gdyby nie fakt,
że jest to TEN Dumas i CI SŁYNNI muszkieterowie, to ja tę powieść porzuciłabym
gdzieś w okolicach setnej strony. To naprawdę była momentami droga przez mękę,
zwłaszcza że żaden z bohaterów nie zdobył nie tylko mojej przychylności, ale
nawet zainteresowania. Losy ich wszystkich były mi obojętne i te wszystkie
momenty, kiedy miałam coś określonego czuć, czy martwić się o nich miały dla
mnie tyle emocji co instrukcja obsługi mikrofalówki.
Tak jak wspominałam przed chwilą, moim
zdaniem ta książka zestarzała się bardzo i nie jest już dla mnie atrakcyjną
rozrywką. Jednocześnie jednak totalnie rozumiem, że nawet dziś może być dla
współczesnego czytelnika książką życia, bo wydaje mi się, że jeśli kogoś porwie
ta historia od pierwszych stron, to przepadnie z kretesem z uwielbienia dla
czupurnych chłopaków pana de Tréville. Ja niestety nie bawiłam się wyśmienicie,
sporo się za to wynudziłam.
Nie mogę ocenić jej jednak niżej niż
na 6 gwiazdek. Dlaczego? Jedno słowo – końcówka. To, co działo się w ostatnich
rozdziałach, to była jazda bez trzymanki. Nie wszystko może było tam idealne,
ale wtedy już wsiąkłam i autentycznie z wypiekami na twarzy czekałam na to, co
przyniosą kolejne strony i jak zakończy się wątek Milady. Bo musicie wiedzieć,
że choć jest to kobieta fatalne i zmora muszkieterów, to ja jednak zaczęłam jej
nawet trochę kibicować, być może dlatego, że wyróżniała się na tle kobiet w tej
książce, ale też – choć nie do końca prawa – to była przynajmniej dość szczera
w swoim okrucieństwie i nie próbowała maskować go urojonym honorem (ekm, D’Artagnan).
W rezultacie jestem z siebie dumna,
że zmierzyłam się z tym klockiem. Rzadko czuję taką autentyczną dumę z
przeczytania jakiejś powieści, a tu jednak śmiało przybijam samej sobie piątkę
za to, że podołałam. Jednocześnie mogę Was zapewnić, że po kontynuacje nie sięgnę
na pewno. Zresztą, nie czuję takiej potrzeby, bo na koniec autor streszcza nam
trochę to, co działo się z poszczególnymi bohaterami dalej. I ja jestem kontenta,
więcej mi nie trzeba.
PODSUMOWANIE
6/10
👍
Samej sobie biję brawo za to, że
udało mi się dobrnąć do końca, bo to naprawdę nie była łatwa lektura, ani też
przesadnie dla mnie atrakcyjna. Mocno się jednak zawzięłam i mogę już śmiało na
wszelkich spotkaniach mówić, że tak, przeczytałam "Trzech muszkieterów",
a jaką ty masz super moc?
Książka, która się zestarzała i
bardzo ciężko było mi ją momentami strawić. Sylwetki kobiet papierowe, nasi
muszkieterowie i D’Artagnan to z kolei mężczyźni, których w dzisiejszych
powieściach określamy jako toksycznych.
Na plus zakończenie, które
wynagrodziło mi te męki, które miejscami przyszło mi przeżyć, aby do tego końca
dobrnąć. Czuję się nim usatysfakcjonowana i nie spodziewałam się, że w tym
kierunku popłynie ta historia, więc tutaj naprawdę spory plus.
Nie będę jednak nikogo zachęcać do
lektury. Jeżeli czujecie się na siłach, to dajcie jej szansę, być może w pełni
odnajdziecie się w tej opowieści i docenicie jej bardziej niż ja.
~
"Trzej muszkieterowie" (cykl Trzej muszkieterowie; 1)
autor: Aleksander Dumas
tłumaczenie: Janina Błońska,
Krzysztof Błoński
wydawnictwo: Znak